Gdzie krowie łajno jest poezją” – poznajecie Prestiż? Tak to my, w wyjątkowo artystycznej tym razem oprawie. Okładka przypomina bardziej plakat? Nic dziwnego, jej autorem jest Leszek Żebrowski, wybitny plakacista nagradzany nie tylko w Polsce. Żebrowski występuje na naszych łamach nie tylko jako twórca okładkowego autoportretu, ale jednocześnie bohater tego numeru. Postać nietuzinkowa i to nie tylko poprzez swoje dzieła, ale też spojrzenie na świat. Momentami wydaje bezkompromisowe i bardzo surowe opinie na temat rzeczywistości. Trzeba przyznać, że często uderzająco prawdziwe i szczere. Nie poddaje się tak modnej ostatnio, wszech obowiązującej poprawności politycznej. Przyznaje szczerze, że wyżej ceni sobie podziwianie krowiego łajna od medialnego zgiełku. I tym także nas ujął, bezkompromisowość i prawda to towar w ostatnich czasach bardzo deficytowy, zarezerwowany jedynie dla odważnych. Prestiż zawsze miał słabość do oryginalnych i szczerych postaci. To taka nasza magazynowa „schizofrenia”. Z jednej strony pokazujemy wam te najlepsze i najwygodniejsze strony życia, a z drugiej lubimy między te piękne łamy wrzucić wspomniane łajno – bo świat nie zawsze pachnie perfumami od projektantów. Wspierają nas w tym nasi felietoniści – chociażby – niepoprawny Szymon Kaczmarek lub melanchonijno katastroficzne wizje relacji damsko – męskich opisywane przez Joannę Osińską.
No, a między nimi na pięknych stronach opis super jachtu (w tym numerze luksusowy Sunbeam), czy drogiego, sportowego samochodu (Cobra) i jak zwykle przepięknych i oryginalnych wnętrz (tym razem możecie podziwiać zarówno mieszkanie jak i ciekawie zaprojektowane wnętrze handlowe). Zakupoholicy znajdą informację o nowych trendach w modzie, miłośnicy zdrowego trybu życia artykuł o diecie i nowych ćwiczeniach, a pragnący wydawać pieniądze na swój ogród – kolejne porady jak i gdzie najlepiej je wydać. A ci, którzy lubią bywać i bywają dokładnie przewertują kronikę Prestiżu. No i znów dla równowagi można zajrzeć na strony kultury, gdzie wrażliwi artyści opowiadają o wyższych i czasem trudnych rzeczach, gdzie Rafał Podraza szuka miłośników poezji, nie wspominając już o naszych psujących humor felietonistach. Tak sobie myślę, że może dzięki tej dwoistości jesteśmy właśnie różnorodni, a każdy z czytelników znajdzie coś dla siebie?

No wystarczy, tyle o Prestiżu.

I na koniec nie mogę powstrzymać się, by nie wspomnieć o Euro. Było, minęło. Nie rozumiem tylko rozczarowania i zawodu. Nasza drużyna zajęła planowe, dobre, czwarte miejsce w grupie, tuż za podium, z solidnymi dwoma punktami. Cieszę się, że w ogóle mogliśmy w takiej imprezie jak Euro zagrać. Bo PZPN zapewne dołoży wszelkich starań, by utrzymać obecny poziom piłki nie rokujący na nasz udział w jakiejkolwiek imprezie mistrzowskiej. Majowie, wynalazcy piłki nożnej mieli pewien zwyczaj – przegrana drużyna wystawiała swoich zawodników do zarżnięcia (dosłownie – Majowie się zarzynali). Proszę sobie wyobrazić jaką mieli motywację do wygranej! Zupełnie inną niż działacze PZPN. No, ale same mistrzostwa się udały, impreza poza drobnymi zgrzytami wypadła dobrze.

Prestiż  
Czerwiec 2012